Krzysztof Oliwa z pewnością zalicza się do bardzo wąskiego grona Polaków, którzy występowali w NHL. Najlepsza hokejowa liga świata nie miała okazji oglądać zbyt wielu biało-czerwonych. Głównie kojarzony z grą na amerykańskich lodowiskach był Mariusz Czerkawski, jednak Krzysztof Oliwa również spędził szmat czasu w NHL. Różniły ich jednak przede wszystkim zadania na boisku. Czerkawski w swoich drużynach był od grania w hokej, z kolei Oliwa od lania hokeistów przeciwnych drużyn. Trzeba przyznać, że ze swojej roboty wywiązywał się bez zarzutów.
Oliwa w NHL
Można mówić, że Czerkawski grał lepiej i pewnie byłaby to prawda. Jednak nie ma on w swoim dorobku najważniejszego trofeum hokejowego, czyli Pucharu Stanley. Krzysztof Oliwa takowe zdobył w sezonie 1999/2000, gdy występował w New Jersey Devils. Na lodowisku miał przede wszystkim ochraniać swoich kolegów, a po zakończonej karierze powiedział, że na koncie ma ponad 400 stoczonych pojedynków na pięści. W czasie swojej kariery w NHL Krzysztof Oliwa wielokrotnie wdawał się w bijatyki z innymi zawodnikami. Z walk polski zawodnik zazwyczaj wychodził zwycięsko. Komentatorzy nazywali go prawdziwym potworem. Nic dziwnego, że wielu graczy po prostu się go bało. Oliwa zadebiutował w NHL w meczu przeciwko Buffalo Sabres i już w tym spotkaniu stoczył pierwszą walkę. Niektóre z nich były naprawdę bardzo efektowne.
Krzysztof Oliwa vs Darren McCarthy
Jedno z najefektowniejszych zwycięstw Oliwy na lodowiskach NHL. New Jersey Devils mierzyli się wtedy z Detroit Red Wings. Między Oliwą i McCarthym wrzało już od dłuższego czasu i obaj wylądowali na ławce kar za zamieszki. Jednak nie wykorzystali tego czasu na przemyślenia, a zamiast tego, gdy tylko pojawili się z powrotem na tafli, skoczyli sobie do gardeł. Rozpoczęło się od badania przeciwnika i próbie zmuszenia do błędu. To jednak Oliwa pierwszy chwycił przeciwnika, wyprowadził kilka potężnych ciosów, a następnie przewrócił McCarthy’ego.
Oliwa kontra Nazarov
Nie każda bójka była zacięta. Naprzeciw polskiego zawodnika stanął Andrei Nazarov, ale szybko przekonał się, że to był błąd. Oliwa rozprawił się z nim w zaledwie kilka sekund, wyprowadzając trzy uderzenia z prawej ręki. Nazarov wylądował na plecach i sędziowie nie musieli nawet reagować. Polak automatycznie odwrócił się i pojechał na ławkę kar. Błyskawiczne, przekonujące i pewne zwycięstwo.
Bijatyka Oliwy i Ndura
Podobnie jak bójka z McCarthym, pojedynek z Ndurem był bardzo wyrównany. Mogliśmy w jego trakcie zaobserwować korzystny dla Oliwy zwrot akcji. Devils grali przeciwko New York Rangers i prowadzili 3:1. Bitwa na pięści mogła dodatkowo negatywnie zadziałać na rywali. Zwłaszcza przegrana. Ndur mógł szybko zakończyć walkę, ale Oliwa jakimś cudem utrzymał się na nogach. Przejął inicjatywę, a później doszło do zwarcia. Ostatecznie to Oliwa wylądował na Ndurze, więc na pewno był w tym pojedynku górą. Rywal nie do końca mógł się pogodzić z takim obrotem spraw.
Liczne obrażenia w bójkach NHL
Podczas swojej kariery w NHL Oliwa spędził 1447 minut na ławce kar. Oficjalnie doliczono się co najmniej 178 walk na lodzie, a jak mówił sam zainteresowany, było ich znacznie więcej. Na pewno w trakcie sezonu 1997/1998 był najczęściej bijącym się zawodnikiem w NHL. Po zakończeniu przygody z hokejem twierdził, że doznał kilkunastu wstrząśnień mózgu i wielu innych kontuzji głowy. Skarżył się również, że pomoc medyczna, którą otrzymywał nie była współmierna do faktycznie odniesionych obrażeń. Mało tego, nawet w meczach w których brał udział w walkach, musiał później jeszcze wracać do gry, co mogło zakończyć się różnie. Zdarzało się, że nie pamiętał iż brał udział w danym meczu. Oliwa przyjął mnóstwo ciosów pięściami, łokciami, barkami, a nawet kijem, więc z pamiątek po występach w NHL ma mnóstwo blizn, wybitych zębów, a nawet złamany nos. Gdyby jednak przyszło mu występować w prawdziwej walce na pięści, mówił że nikogo się nie boi.